Wycieczka szlakami nad Bałtykiem - dzień 5

Piątek, 26 sierpnia 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Bałtyk, Wypady
Dzień 5: Chłapowo->Władysławowo->Chałupy->Kuźnica->Jastarnia (latarnia)->Jurata->Hel (latarnia)
Ostatni dzień wycieczki to nieduża odległość, za to dużo do zwiedzania i postanowiłem zrobić z niego wisienkę na torcie:)
Pierwszym przystankiem była Kuźnica i ciekawostka jaką jest ambona łódź.

Kościół Kuźnica
Zrobiłem też przy okazji małą przerwę na drugie śniadanie i postanowiłem złapać przez tą chwilę troszkę słońca i opalić plecy i zrobiłem zdjęcie na plaży

Plaża Kuźnica
Następny przystanek to Jastarnia gdzie troszkę czasu mi zajęło znalezienie gdzie jest latarnia . Tablice informacyjne są tak zaklejone reklamami, że nie było widać znaczka od latarni. (uzupełnię zdjęcie później bo coś nie chce się dać wrzucić)
Tutaj miły akcent:) bo spotkałem Niemców:) i było już wiadomo, że też jadą ja Hel:)
Pozwiedzałem wszelakie bunkry i nawet się do jednego na plaży dało się wejść co uczyniłem :P

Ciężki Schron Bojowy "Sęp"
Kolejnym miejscem gdzie musiałem być, było Muzeum Obrony Wybrzeża i znajdująca się po drugiej stronie drogi wieża.
Tutaj zrobiłem sporo zdjęć i z ciekawych jest z tarasu widokowego na bunkrze na miejsce gdzie było zamocowane artyleryjskie działo obrotowe.

Muzeum Obrony Wybrzeża
Po dojechaniu do Helu postanowiłem poszukać miejsca na nocleg i tu ku mojemu zaskoczeniu jest niesamowicie fajna miejscówka przy Cyplu, gdzie jak się okazało spotkałem Niemców :)))))))))
Rozstawiłem namiot i rowerem pojechałem do latarni i rozejrzeć się po okolicy za bunkrami:)

Latarnia Hel

Bunkier dla piechoty
Na wieczór wybrałem się na plażę i zrobiłem jeszcze jedno zdjęcie z zachodzącym słońcem.

Zachód słońca Hel
Dnia następnego rano spakowałem się i przy okazji idąc na dworzec zaszedłem jeszcze do Fokarium i zrobiłem panoramę z widoczkiem:)

Wycieczka szlakami nad Bałtykiem - dzień 4

Czwartek, 25 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bałtyk, Wypady
Dzień 4: Łeba->Stilo (latarnia)->Krokowa->Karwia->Jastrzębia Góra->Rozewie (latarnia)->Chłapowo
Rano szybkie śniadanko bo po przeżyciach dnia poprzedniego jakoś mi się zaspało i zacząłem się pakować około 10:00 i czas na następną latarnie. Zanim wyruszyłem w trasę postanowiłem obadać drogę lasem, która jakoś mnie nie przekonała i pojechałem jednak asfaltem do Sasina i potem do latarni w Stilo.

Latarnia Stilo
Przy latarni jakoś źle stanąłem i znowu mi coś przeskoczyło w kolanie, tylko tym razem okazało się, że noga się naprawiła :)) więc wskoczyłem na rower i dalej już asfaltem przez wioski do drogi nr.213 i pełną parą do Karwii.
Zatrzymałem się na chwilkę w miejscowości Krokowa by zrobić zdjęcie miejscowemu kościołowi.

Kościół w Krokowej
Jechało mi się naprawdę dobrze, szczególnie że po paru dniach lasów, dziwnych dróg i zero ruchu na nich, bo omijałem wszystkie główne drogi teraz jakoś jechało mi się przyjemnie. Zatrzymałem się tylko na chwilkę by zrobić dwa zdjęcia przy tablicach, które dosyć mocno mnie rozbawiły. Nazwy miejscowości są tak fajne, że chyba nigdy bym się tu nie przeprowadził, nawet jakby mi zapłacili:)


W Karwii zatrzymałem się tylko na chwilę na uzupełnienie płynów i batonika.
Droga Karwia -> Jastrzębia Góra jest niesamowita, tak szerokiej właściwie bocznej drogi, bo nie jest to jakaś główna droga to jeszcze nie widziałem, jechało się naprawdę przyjemnie i nawet się zdziwiłem jako dojechałem do Jastrzębiej Góry, że to już tu:)
Oczywiście obowiązkowa fotka przy Gwieździe Północy (zdjęcie nie chce się wrzucić:( )
i dalej w trasę do latarni w Rozewiu.

Latarnia Rozewie
Mały odpoczynek i kurs na Władysławowo. Droga jest dosyć ciekawa, ponieważ można jechać sobie poboczem/chodnikiem całą drogę, całkowicie omijając ulicę i nieszczęsną kostkę.
W Władysławowie okazało się, że to taka duża wieś i pola namiotowe to raczej rarytas, więc cofnąłem się do Chłapowa, gdzie jest w czym wybierać, choć ja się zatrzymałem na pierwszym z brzegu :)

Obóz :)
Tak jak wcześniej ceny w sklepach były jeszcze dosyć normalne, to tutaj sprzedawcy chyba poszaleli, na szczęście spacerek 400m dalej i już sklep z normalnymi cenami:)

Dzień 5

Wycieczka szlakami nad Bałtykiem - dzień 3

Środa, 24 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Bałtyk, Wypady
Dzień 3: Rowy->Czołpino (latarnia)->Kluki->Wicko->Łeba
Trzeci dzień zapowiadał się jakoś pechowo, ponieważ po spakowaniu się, gdy chciałem już pakować rower okazało się, że nie mam powietrza z tyłu. Na kempingu kręciło się dużo dzieciaków, więc pomyślałem, że może zrobili mi kawał, napompowałem koło i wyglądało, że wszystko jest OK i nic nie ucieka. Zapakowałem się i ruszyłem w drogę do wejścia do Słowińskiego Parku Narodowego, gdzie praktycznie przed samą budką, gdzie sprzedawano bilety usłyszałem dość głośny syczący dźwięk i w moim tylnym kole nie było już powietrza, teraz było jasne, że to nie był jednak kawał dzieciaków:(
Operacja troszkę potrwała, bo musiałem wyjąć sprzęt i nakleić łatkę, ale pacjent przeżył i czuł się dobrze:) za to ja miałem troszkę ubrudzony, ale dzięki uprzejmości leśników umyłem się u nich w łazience przy muzeum:)
Znani już Niemcy oczywiście jechali tą samą trasą komentując odbywającą się operację "Oh Shit!"
Przejazd przez park gorąco polecam wszystkim!
Widoczki, miejsca na postój i naprawdę dobra droga jak na leśną ścieżkę.

Jezioro w Parku (na mapie nie miało nazwy)
W tym samym czasie co ja jechały jeszcze inne ekipy rowerzystów także był tam niezły ruch, przy okazji postoju przy jeziorku udało mi się znaleźć na zdjęciu dzięki uprzejmości innych turystów, którym też zrobiłem zdjęcie.

Ja, rower i mostek :P
najciekawszy był 3km odcinek (będący szlakiem,skrótem) przed samym Czołpinem.

Idealna droga :)
Droga na górę, gdzie znajduje się latarnia to prawdziwe wyzwanie, szczególnie jak chce się to zrobić z obładowanym rowerem, za to jaka satysfakcja na szczycie:) (nigdy się tak nie spociłem jak wchodząc na tą górę:P)

Latarnia Czołpino

Widok na podejście.
Po lekkim odpoczynku i pożywieniu się batonikiem wyruszyłem do miejscowości Kluki w celu zwiedzenia skansenu. Jeżeli ktoś z was będzie w okolicy to powinien obowiązkowo odwiedzić to miejsce.

Kuchnia

Pokój

Chata
Po zwiedzeniu całego kompleksu postanowiłem wykorzystać zdobytą przed wyjazdem wiedzę i wyruszyć "skrótem" do Izbicy i tutaj zaczęła się seria nieszczęść zapoczątkowana rano. Zaraz przed wyjazdem w trasę przyszła potężna burza, jeszcze nie padało więc postanowiłem się pospieszyć i uciec, ponieważ szła raczej brzegiem i nie powinno przejść przez Kluki. Zaraz jak wyjechałem i przejechałem może z 2km szklakiem okazało się jednak, że burza w pełni "zachaczy" o moją trasę i znalazłem się na środku jakiegoś pola/bagna, deszcz lał jakby był to pokaz straży pożarnej i pioruny waliły dookoła:)
Droga zamieniła się w jezioro/bagno i z moimi oponami raczej na asfalt/drogę leśną nie byłem w stanie jechać dalej i musiałem zawrócić przy okazji uciekając wałem i zastanawiając się czy walnie we mnie piorun ^^. Cała ta ucieczka odbiła się lekko na moim zdrowiu, ponieważ przeskoczyło mi coś w kolanie (co się czasem zdarza bo miałem kiedyś uraz) i miałem lekkie problemy z jazda rowerem:(
Schowałem się od wiatą i przeczekałem burzą, po czym nie ryzykując dalszych niespodzianek na bagnie pojechałem okrężną drogą przez drogę nr 213 do Łeby.
Kolano tak nie bolało, ale zrobiłem użytek z apteczki i nasmarowałem nogę maścią rozgrzewającą co bardzo ułatwiło podróż do Łeby.

Zrobiłem specjalnie zdjęcie roweru jak wyglądał o tych bagiennych eskapadach
W Łebie zatrzymałem się na polu namiotowym Marco Polo, bardzo fajne miejsce:) i na koniec dnia chociaż coś pozytywnego i zarazem zaskoczenie:P okazało się, że obok rozbici są wcześniejsi Niemcy :)))))))))
Zacząłem się zastanawiać czy czasem mnie nie śledzą:P

Dzień 4