Elbląg->Dzierzgoń->Stary Dzierzgoń->Jerzwałd->Siemiany
Na wstępie zaznaczę, że pomysł na tą wycieczkę wpadł mi w niedziele przy grill'u:) i nadal jestem zdania, że był lekko szalony:)
Pierwszy dzień zaczął się pięknie, zero chmur i delikatny wiaterek ułatwiający jazdę. Przez pewne problemy techniczne (nie ze sprzętem) wyruszyłem w trasę dopiero około godziny 14, ponieważ mogłem ruszyć już około 11-12, ale chciałem przeczekać słońce i jechać w bardziej dogodnych warunkach.
Pierwsza część trasy była raczej przypomnieniem sobie okolicy, ponieważ jeździłem drogą na Święty Gaj do Zalewa i potem na Bukowiec.
Kiedy dojechałem do rozjazdu na Markusy i Święty Gaj postanowiłem pojechać szlakiem rowerowym przez Markusy, ponieważ nigdy nie jechałem tą trasą i byłem ciekaw okolicy i nawierzchni. Odcinek przyjemny i droga nie najgorsza, choć bywały odcinki z dużą ilością dziur do Dzierzgonia spokojnie i bez przeszkód da się dojechać.
W Dzierzgoniu zrobiłem kilka minut przerwy, by obejrzeć miasto (prowadziłem rower:P). Pierwszy etap zaliczony:) czas dalej w trasę drogą 515, która ku mojemu zdziwieniu była praktycznie pusta przez całą drogę do Starego Dzierzgonia, gdzie skręciłem w drogę ja Jerzwałd. Wszystko by było fajnie, jakby się nie okazało, że jak się już przejedzie Mortąg to droga zaczyna iść przez
las pod ochroną i asfalt zamienia się w drogę wyłożoną kamieniami, które momentami były ostre! Po czymś takim nie dało się jechać i jakby nie odcinki z niby poboczem gdzie dało się przejechać prowadziłbym rower całe 9km:(
Na wyjeździe przy Jerzwałdzie na szczęście pojawił znowu asfalt i mogłem śmigać prosto do Siemian drogą nawet lepszą niż 515:)
Gdy dojechałem do Siemian myślałem, że to już koniec niespodzianek na dziś i spokojnie się gdzieś rozbiję obóz:)
Przejechałem całą wioskę i nigdzie nie było info o polu namiotowym, LOL. Musiałem cofnąć się do sklepu i dzięki Panu z warzywniaka dowiedziałem się, że mam jechać na sam koniec Siemian i zaraz przed lasem skręcić w lewo i jechać drogą do końca. Okazało się, że jest tam duże pole namiotowe, ale nigdzie nie ma tablic z reklamami itp:) także, jak ktoś chce to znaleźć samemu to będzie
krążył. Pole niedrogie, choć bez pryszniców, za to z umywalkami itp także można się umyć. Udało mi się załapać na zniżkę:) ponieważ osoby obsługujące pole także jeżdżą rowerami:) Mogę gorąco polecić to miejsce, jest naprawdę fajne, jedynie jeżeli ktoś nie lubi dzieci to nie powinien tam jechać:) Zaraz przy polu jest obóz dla dzieci i pracownicy prowadzący go obsługują pole.
Zrobiłem parę fotek:)



PS. Butelki to nie pływające śmieci:)